środa, 14 września 2022

Wybierz Życie - Glasgow, Szkocja - kwiecień 2022

Nie pada, ale jest ponuro, z klimatem. Chociaż bywa, że na chwilę wychodzi słońce i oświetla tutejsze szarości. Aczkolwiek kolory w Glasgow też są. Odnajdujemy je w szkockim akcencie, który sprawia, że język angielski jest barwnie bełkotliwy. I wielokolorowe są murale, które ożywiają otaczające nas przytłaczająco smutne przestrzenie.
Przez trzy dni penetrujemy to miasto. Bywa różnie. W pewnym momencie robi się tak spektakularnie, że nawet jesteśmy zmuszeni odwiedzić jeden z tutejszych posterunków policji. I co najlepsze, mimo zawiłości językowych (głównie związanych z akcentem), udaje mi się skutecznie załatwić mało sympatyczną sprawę.

Wchodzimy do dwóch muzeów. Najpierw do Kelvingrove Art Gallery and Museum, które ma zbiory na cały dzień, a nawet i więcej, ale my robimy je w dwie godziny, bo na tyle pozwala nam nasz czas. Trochę szkoda, tym bardziej, że tam było wszystko.
Natomiast Riverside Museum nad rzeką Clyde to ciekawie zaprojektowany budynek, w którym oglądamy przede wszystkim eksponaty związane z transportem (rowery, samochody, autobusy, tramwaje, lokomotywy itp.).

Zapuszczając się w miejską dżungle przemykamy przez Uniwersytet Glasgow, zachodzimy do ogrodu botanicznego, przedzieramy się przez centrum i spoglądamy na panoramę miasta ze wzgórza cmentarnego. To wiktoriańskie Necropolis subtelnie przywołuje na myśl efekt Glasgow, bo w końcu to cmentarz (malowniczo usytuowany z katedrą na pierwszym planie). Ale właściwie o efekcie Glasgow można mówić opisując tutejszy klimat społeczny. I dla mnie ten klimat to takie skrzyżowanie filmów "Trainspotting" (reż. Danny Boyle), "Kids" (reż. Larry Clark) oraz kinematografii Guya Ritchie.

Glasgow polecam na krótko i nigdy tu nie wracać. Dwa ciekawe muzea, trochę interesującej architektury, parę przyjemnych zielonych miejsc, ale ta atmosfera tutaj jest jakaś odpychająca - ludzie, klimat, brud... Nie mógłbym tu mieszkać i cieszę się, że stąd wyjeżdżam.

Ulice Glasgow...